Relacja z pielgrzymki śladami ks. Jerzego Popiełuszki
Dnia 27 września 2006 r. pięćdziesięcioosobowa grupa parafian wzięła udział w pielgrzymce autokarowej Śladami Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki, którą zorganizował ks. Roman Kot. Pielgrzymi odwiedzili rodzinne strony ks. Jerzego oraz Sanktuaria Maryjne diecezji łomżyńskiej i białostockiej.
Wyruszyliśmy o godz. 5.00. Pogoda tego dnia była ciepła i słoneczna, jak na tę porę roku wymarzona.
Pierwszym miejscem, do którego przybyliśmy było, Sanktuarium Matki Bożej w Płonce Kościelnej.Tu uczestniczyliśmy w mszy św., którą odprawił ks. Roman w intencjach pielgrzymów. Po mszy był czas na modlitwę przed cudownym obrazem Matki Bożej Płonkowskiej.
W drodze do kolejnych miejsc objętych programem pielgrzymki zatrzymaliśmy się w Tykocinie, gdzie znajduje się barokowy kościół pw. Trójcy Przenajświętszej, oraz odwiedziliśmy Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Krypnie Kościelnym.
Ok. godz. 11.30 przybyliśmy do Suchowoli, do środka Europy. Tak przynajmniej wskazują na to niektóre wyliczenia. Jednak celem naszej wizyty w tym mieście, nie była ta geograficzna ciekawostka, ale osoba ks. Jerzego Popiełuszki. W Suchowoli znajduje się jego rodzinna parafia. Odwiedziliśmy kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, w którym ks. Jerzy został ochrzczony, gdzie przez wiele lat służył jako ministrant i gdzie ukształtowało się jego piękne powołanie kapłańskie. Obok kościoła znajduje się izba pamięci poświęcona ks. Popiełuszce. Wśród zgromadzonych pamiątek uwagę przyciąga kalendarz ks. Jerzego z 1984 roku, gdzie pod datą 19 października widnieje wpis „Wyjazd do Bydgoszczy”. Jednak związki tej parafii z osobą ks. Jerzego nie ograniczają się tylko do wspomnień, ponieważ jej parafianką jest pani Marianna Popiełuszko, mama księdza, która regularnie od 1984 roku zamawia msze w jego intencji. Mieliśmy dużo szczęścia, gdyż panią Mariannę udało nam się poznać osobiście. Spotkaliśmy ją w oddalonej o 4 km miejscowości Okopy, w której urodził się i mieszkał ks. Jerzy. Przywitała nas niezwykle serdecznie i zaprosiła do niewielkiej kaplicy, która została wybudowana po śmierci księdza. To krótkie spotkanie wywarło na nas duże wrażenie i z pewnością trwale zapisze się w naszej pamięci.
Kolejnym etapem naszej pielgrzymki było Sanktuarium Maryjne w Różanymstoku, prowadzone przez księży salezjanów.W przepięknej bazylice znajduje się łaskami słynący obraz Matki Bożej Różanostockiej. Każdy z pielgrzymów miał okazję, by się przed nim pomodlić, złożyć swoje prośby i podziękowania.
W późnych godzinach popołudniowych przybyliśmy do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Świętej Wodzie, leżącego w pobliżu miejscowości Wasilków. Jego szczególnym miejscem jest Góra Krzyży, zwana też Pomnikiem III Tysiąclecia lub Górą Bożego Miłosierdzia. Jest to niewielkie wzniesienie, na którym znajduje się niezliczona ilość krzyży różnej wielkości: wśród nich maleńkie, zaledwie kilkucentymetrowe i te olbrzymie, górujące nad rozległym terenem sanktuarium. Nasza modlitwa w tym miejscu skupiła się na rozważaniu stacji drogi krzyżowej. Na koniec postawiliśmy tu nasz krzyż przywieziony z Kobyłki.
Zwieńczeniem naszej pielgrzymki była krótka wizyta w Katedrze Archidiecezji Białostockiej.
Do Kobyłki wróciliśmy ok. godz. 21.30. Po całodniowym wyjeździe byliśmy nieco zmęczeni, ale na pewno zadowoleni. Pielgrzymka przybliżyła nam postać ks. Jerzego Popiełuszki. Nie udało nam się dotrzeć do jednego z zaplanowanych miejsc, do sanktuarium w Wąsoszu. Jednak, jak obiecał ks. Roman, będzie ono celem kolejnej pielgrzymki. Ale na ten wyjazd przyjdzie nam zapewne zaczekać aż do wiosny.
dodano 03.10.2006
Pielgrzymka do Płocka
Dnia 29 sierpnia 2006 r. odbyła się pielgrzymka autokarowa do Płocka i pobliskich sanktuariów Maryjnych, którą zorganizował ks. Roman Kot.
Wyjazd nastąpił o godz. 5.00 rano. Pierwszym odwiedzonym miejscem na naszym Maryjnym szlaku był Czerwińsk. Tu w kościele Zwiastowania Najświętszej Marii Panny o godz. 7.00 przeżywaliśmy Msze św., w której modliliśmy się w intencji wszystkich pielgrzymów.
Następnie udaliśmy się do Płocka, gdzie zwiedziliśmy Kościół Seminaryjny pw. św. Jana Chrzciciela, Katedrę Płocką, Muzeum Diecezji Płockiej i Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. W tym domuśw. siostra Faustyna po raz pierwszy otrzymała objawienie Pana Jezusa.
Trzecią miejscowością do której dotarliśmy był Sierpc, gdzie znajduje się Sanktuarium MB Sierpeckiej.
Następnie modliliśmy się przed cudowną figurą Matki Bożej w Sanktuarium w Skępe. Ostatnim miejscem pielgrzymki było Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach, gdzie większość pielgrzymów przyjęła szkaplerz.
Pielgrzymi wrócili bardzo zadowoleni. Podziękowania należą się ks. Romanowi za trud włożony w zorganizowanie kolejnej już pielgrzymki.
dodano 10.09.2006
Kolonie – Sztutowo 2006
W dniach od 25 czerwca do 1 lipca 2006 roku 45 dzieci z naszej parafii odpoczywało na koloniach w Sztutowie nad morzem pod troskliwym okiem 5 opiekunów i ks. Tomasza – organizatora wyjazdu.
Niedziela, 25 czerwca
Ten dzień rozpoczęliśmy poranną mszą św. o 7:00 rano. Po mszy każdy z nas zapakował swoje bagaże do autokaru. Jeszcze tylko ostatnie pożegnanie z rodzicami i… ruszyliśmy w stronę Sztutowa. W autokarze poznaliśmy nasze ciocie i wujków, którzy dostali specjalną misję opiekowania się nami przez cały pobyt na koloniach. Dostaliśmy też specjalne czerwone czapki, dzięki którym mamy być rozpoznawalni w tłumie.
Po drodze zatrzymaliśmy się w skansenie wsi polskiej w Olsztynku. Tam, mając panią przewodnik ubraną w tradycyjny ludowy strój, mogliśmy poznać życie mieszkańców XIX-wiecznej polskiej wsi. Obejrzeliśmy wiejskie chałupy, kościół, karczmę, wóz cygański oraz olbrzymi młyn i wiatrak, napędzany siłą rąk ludzkich i konia.
Wieczorem byliśmy już w Sztutowie. Naszym miejscem noclegowym był ośrodek „Mierzeja”. Składa się on z kilkunastu sześcioosobowych domków. W każdym domku na dole znajduje się łazienka, aneks kuchenny i pokój dwuosobowy wraz z telewizorem. Na górze są dwie sypialnie dwuosobowe.
Po obiadokolacji każdy został przydzielony do domku. Zaś na każde dwa domki przypadała opieka jednej cioci lub jednego wujka. Kiedy już wszyscy się rozpakowali, do 22:00 był czas wolny. Można było np. pobawić się na placu zabaw, który znajdował się na terenie ośrodka. Gdy nadszedł czas ciszy nocnej, ciocie zagoniły nas do łóżek. Tak minął pierwszy dzień.
Poniedziałek, 26 czerwca
Dziś po śniadaniu od razu poszliśmy na plażę. Nie było zbyt tłoczno, więc rozłożyliśmy się na dużym obszarze. Nasmarowani balsamami, grupami wchodziliśmy do morza. Woda była zimna, ale nas to nie przestraszyło. W końcu taka kąpiel w morzu to nie lada przeżycie.
Po południu nad Sztutowem przeszła burza. Kiedy pogoda się poprawiła, podzieleni na chłopców i dziewczyny, poszliśmy na basen do pobliskiego ośrodka „Promyk”, gdzie mieliśmy godzinę na pluskanie się w wodzie.
Wtorek, 27 czerwca
Dzisiaj także mogliśmy zażywać słońca i kąpieli w morzu. Po obiedzie odbyła się msza św., zaś po mszy pojechaliśmy autokarem do Kątów Rybackich nad Zalew Wiślany. Tam czekał na nas statek „Krystyna”. Płynąc po zalewie, każdy z nas mógł w czapce kapitańskiej przez chwilę posterować i poczuć się jak prawdziwy kapitan.
Środa, 28 czerwca
Tego dnia po śniadaniu poszliśmy na stację kolejki wąskotorowej. Podziwiając piękne widoki, dojechaliśmy aż do Mikoszewa – miejsca, gdzie Wisła kończy swój bieg. Do Sztutowa wróciliśmy autokarem.
Po obiedzie, znów podzieleni na grupy, wyszliśmy na basen.
O 20:30 wyjechaliśmy autokarem do Malborka. Celem było zwiedzanie zamku krzyżackiego oraz udział w plenerowym pokazie świetlno-dźwiękowym. Na dziedzińcu zamkowym podzieliliśmy się na dwie grupy. Nasz przewodnik, opowiadając historię Krzyżaków, był ubrany w strój krzyżacki z czarnym krzyżem na plecach. Zobaczyliśmy piwnice zamku, komnaty wielkiego mistrza, jadalnie letnie i zimowe, kaplice, salę obrad, pokoje dla gości i służby, umywalnię oraz toalety. Idąc ciemnymi korytarzami, dotarliśmy na zamek mały, średni i wysoki. Kiedy już zrobiło się całkiem ciemno, tajemniczy mnich zaprosił nas na pokaz. Składał się on z trzech części. Pierwsza część opowiadała o tym, jak powstał Zakon Krzyżacki oraz jak to się stało, że Malbork został stolicą Państwa Zakonnego. W drugiej części poznaliśmy obyczaje Krzyżaków oraz ich stosunek do innych narodów. Trzecia część pokazywała przygotowania Zakonu do bitwy pod Grunwaldem oraz jego sromotną klęskę w walce z Polakami.
Wracając do autokaru, ledwo staliśmy na nogach. Każdemu chciało się spać. Wszyscy pozasypiali już w autokarze. Do ośrodka wróciliśmy o 1:00 w nocy.
Czwartek, 29 czerwca
Tego dnia śniadanie było o 7:30 rano, więc większość była niewyspana po wczorajszych wrażeniach z Malborka.
O godzinie 8:20 wszyscy zebrali się „przed podkową” i autokarem wyruszyliśmy do Gdyni. Na ten dzień mieliśmy zaplanowane zwiedzanie okrętów Marynarki Wojennej RP. Następnie poszliśmy na lotnisko marynarki wojennej Babie Doły. Tam oglądając niezwykłe samoloty i helikoptery, każdy z nas mógł wejść do środka samolotu. Wracając do autokaru, wstąpiliśmy na stołówkę, gdzie zjedliśmy prawdziwą wojskową grochówkę.
W drodze powrotnej z Gdyni zatrzymaliśmy się w Gdańsku. Ks. Tomasz zadecydował, że będziemy zwiedzać Starówkę. Podzieleni na trzy-, czteroosobowe grupki, mieliśmy godzinę czasu, aby pójść na lody, pozwiedzać lub kupić pamiątki. Szczególnie zachwycił nas pomnik Neptuna.
Po kolacji ciocie sprawdzały czystość. Ponieważ w większości domków było czysto, ciocie dały się uprosić i urządziły dyskotekę. Bawiliśmy się świetnie, tańcząc przy największych hitach. Dyskoteka trwała aż do 22:00.
Piątek, 30 czerwca
Dziś mogliśmy pospać sobie dłużej, ponieważ śniadanie było o 9:00. Po śniadaniu pojechaliśmy do Stegny na zakupy. Po drodze zatrzymaliśmy się w obozie koncentracyjnym ” Stutthof „, gdzie hitlerowcy wymordowali ponad 50.000 ludzi, w tym większości Żydów. Przerażające zdjęcia, wstrząsające opisy przeżyć, a także…kości ludzkie – oto, co zobaczyliśmy. Byliśmy w barakach dla kobiet i mężczyzn,komorze gazowej oraz tam, gdzie spalano ludzi. Przy pomniku poległych pomodliliśmy się za tych, których śmierć spotkała właśnie w tym obozie.
Po obiedzie odbyła się nasza ostatnia w Sztutowie msza święta. Przypadła ona w uroczystość św. Piotra i św. Pawła (przełożona z wczoraj). Na tej właśnie mszy ks. Tomasz w naszym imieniu podziękował ciociom i wujkom za ich dobroć i opiekę nad nami, wręczając świeczki-latarnie, które mają zawsze im przypominać o nas i o Sztutowie.
Kilkanaście minut po zakończeniu mszy ciocie zorganizowały konkurs „Miss i Mister kolonii Sztutowo 2006”. Wzięło w nim udział 11 kandydatek i 3 kandydatów. Zarówno dziewczyny, jak i chłopcy mieli za zadanie przedstawić się, powiedzieć parę słów o sobie, pokazać się w kostiumie kąpielowym (z czego dziewczyny dodatkowo zatańczyły taniec brzucha), następnie kandydaci musieli udowodnić, że potrafią żonglować piłką lepiej, niż Ronaldinho, a kandydatki dostały do wykonania jak najwięcej razy odbicie lotki rakietką od badmintona. Potem uczestnicy konkursu zaprezentowali się w strojach dyskotekowych i musieli poruszać się z gracją i zmysłowo. Śmiechu było co nie miara. Całość oceniało jury, w którego skład wchodzili: wujek Michał, Justyna Skonieczna, Anita Rogalska i Krzysiek Trzciński. Wreszcie zapadł werdykt: MISS – Marta Pawlica, I WICEMISS – Ania Skonieczna, II WICEMISS – Luiza Wojtczuk, MISTER – Kamil Osowski, I WICEMISTER – Bartek Skiba, II WICEMISTER – Hubert Wojnarowski. Zwycięzcy zostali nagrodzeni oraz otrzymali oryginalne szarfy zrobione z papieru toaletowego :).
Kiedy wyniki zostały już ogłoszone, ciocia Madzia – prowadząca konkurs, poprosiła na scenę ks. Tomasza. Wspólnie podziękowaliśmy, że dzięki niemu mogliśmy być tutaj, na tych koloniach, zwiedzać ciekawe miejsca i spędzić ten czas ze sobą. W prezencie od całej kolonii ks. Tomasz dostał rybkę-skarbonkę, w której już znajdowały się pierwsze grosiki na budowę jego nowego kościoła w Legionowie.
Wciąż jeszcze podekscytowani po konkursie, nie wiedzieliśmy, co knują ciocie. Tymczasem one, nie mówiąc nic nikomu, przeszły się po domkach, sprawdzając czystość. Większość z nas nie miała głowy do sprzątania, ponieważ trzeba było się na jutro spakować, więc było wiadomo, co zobaczą ciocie. Kilka domków dostało mniej, niż 3 / 7 pkt, tym samym pozbawiając się szansy na podium w konkursie czystości.
Po kolacji ostatni raz poszliśmy na plażę. Tym razem, żeby obejrzeć zachód słońca. Dla niektórych była to ostatnia okazja, aby znaleźć choć trochę muszelek. Kiedy słońce w całości zaszło za horyzont, wróciliśmy do ośrodka.
Sobota, 1 lipca
W tym dniu większość z nas obudziła się z pastą na twarzy i rękach. W końcu była to zielona noc.
Po śniadaniu każdy dostał suchy prowiant na drogę, a nasze bagaże zostały zapakowane do autokaru. Wyjeżdżając ze Sztutowa pomodliliśmy się o szczęśliwą drogę do domu. Na postój zatrzymywaliśmy się tylko dwa razy, więc podróż minęła szybko. W autokarze został także rozstrzygnięty konkurs czystości: I miejsce – domek nr 7, II miejsce – domek nr 12, III miejsce – domek nr 10.
W Kobyłce już czekali na nas stęsknieni rodzice. Każdy wrócił do domu opalony i szczęśliwy. Pozostaje pytanie na przyszłość: czy jeszcze kiedyś wyjedziemy z ks. Tomaszem na równie fajne kolonie jak te?
dodano 13.07.2006